Zanim nastąpi zwrot jachtu po czarterze
Mimo iż procedura zdania jachtu odbywa się zwykle w sobotę, do macierzystego portu trzeba wrócić do już w piątek po południu. Pamiętajmy, że nie jest to wymysł mający utrudnić nam życie, bo w praktyce takie rozwiązanie jest korzystne dla każdej ze stron: armator wie, że kolejnego dnia łódź będzie gotowa dla nowej załogi, a my zyskujemy czas, by bez stresu przygotować się zwrot jachtu (a przy okazji oszczędzamy pieniądze, bowiem pierwszy i ostatni postów w porcie macierzystym jest darmowy).
Trzeba jednak pamiętać, że zanim bezpiecznie zacumujemy przy kei, należy jeszcze odwiedzić stację benzynową i zatankować do pełna. I tu może pojawić się pewien problem, zwłaszcza w szczycie sezonu – nasza załoga z pewnością nie będzie jedyną, która ma w bliskiej perspektywie zwrot czarterowanego jachtu; oznacza to, że przed dystrybutorami mogą tworzyć się kolejki, dlatego planując rozkład dnia, trzeba uwzględnić fakt, że możemy spędzić w nich nieco czasu.
Procedura zdania wynajętego jachtu
Zwykle procedura „check-out” ma miejsce w godzinach porannych, przeważnie koło 9.00. Do tego momentu łódź musi opuścić zarówno cała załoga, jak i wszystkie jej bagaże, a także... śmieci. Przed zejściem na ląd należy więc dokładnie sprawdzić, czy na pewno nic nie zostawiliśmy w zakamarkach jachtu, ze szczególnym uwzględnieniem takich miejsc, jak:
- luki,
- jaskółki,
- miejsca pod materacami.
Sama procedura „check-uot” w gruncie rzeczy przypomina check-in, czyli przejęcie jachtu przed rozpoczęciem rejsu. Polega ona na tym , że przedstawiciel armatora sprawdza stan łodzi, posiłkując się listą podpisaną przez obie strony na początku czarteru.
Jeśli okaże się, że wszystko jest w porządku, nie ma żadnych uszkodzeń czy braków, procedura zdania jachtu kończy się podpisaniem protokołu i zwrotem kaucji. A co, jeśli podczas naszego rejsu jednak doszło do jakichś usterek?
Mówić, czy nie mówić?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że po przeciwnej stronie też są ludzie. Dzięki temu zwrot jachtu przebiegnie w atmosferze wzajemnego zrozumienia, a ewentualne nieporozumienia zostaną wyjaśnione bez zbędnego stresu.
Krótko mówiąc: jeśli w czasie rejsu cokolwiek zepsuliśmy, zgubiliśmy, zarysowaliśmy – powiedzmy o tym wprost. Jeżeli sami uczciwie przyznamy się do poczynionej szkody, armator zwykle potraktuje nas znacznie łagodniej, niż w przypadku, gdy zobaczy, że ma do czynienia z oszustem.
Pamiętajmy również, że procedura zdania jachtu to dobry moment, by poinformować o usterkach w funkcjonowaniu łodzi, które leżą po stronie armatora: przepalona żarówka, brak znaczników na łańcuchu kotwicznym, niedostateczna ilość krawatów, niedostateczne wyposażenie apteczki czy skrzynki bosmańskiej – wszystko to są drobnostki, których właściciel łodzi może nie być świadomy. Jeśli podczas zwrotu jachtu powiemy mu o nich, ma szansę je naprawić, zwiększając poziom bezpieczeństwa kolejnej załogi. Któregoś dnia to my będziemy tą załogą — a może już byliśmy i nawet o tym nie wiemy?
Zwrot jachtu – newralgiczne punkty
Warto wiedzieć, że istnieją takie elementy, którym przedstawiciel armatora będzie się szczególnie dokładnie przyglądać podczas procedury check-out. Należą do nich:
- liczba odbijaczy,
- stan techniczny toalet,
- żagle,
- kadłub, w szczególności dziób i rufa.
Ponieważ nie wszystko widać z poziomu pokładu czy nabrzeża, zwykle podczas zwrotu jachtu armator zatrudnia nurka, który już w porcie schodzi pod wodę i sprawdza, czy na łodzi nie ma ewentualnych uszkodzeń. Ponieważ dziób i rufa należą do najbardziej narażonych na kontakt, zwykle jego uwaga koncentruje się właśnie tam.
Podsumowując: procedura check-out może przebiegać szybko, sprawnie i w miłej atmosferze – a to, czy rzeczywiście się tak stanie, zależy w dużej mierze od nas samych. Jeśli jesteśmy rzetelni i dbamy o łódź, a także czarterujemy ją od sprawdzonych armatorów, jest ogromna szansa, że zobaczymy naszą kaucję w całości i wrócimy do domu pełni wyłącznie dobrych wspomnień.